Miałam dziś pracowity poranek.
W planach był spacer i odrobina ruchu, ale rozpadało się niemożebnie, burza zawładnęła okolicą i jakoś tak... zostałam w domu, wypakowałam pastele, pędzle, kredki i ruszyłam do boju.
Derianna przysłała mi swoją Monsterkę do pomalowania. Mam jeszcze jedną swoją i jeszcze niezmytą Frankę, więc jest co robić :)
Pisałam już na fb, że straszna rzecz stała się z moja zezulką Lagooną. W transporcie twarz spłynęła jej, odcisnęła się apaszka, w którą delikatnie zawinięte były lale w czasie przeprowadzki, a do tego do rozlanej buzi poprzyczepiały się paprochy i włoski.
M-a-s-a-k-r-a.
Smutno mi się zrobiło, bo jednak kawał pracy to był, no ale trudno. Będzie nowa, w trochę innym stylu, bardziej dopracowana.
Zamówiłam też nowy gloss na usta i oczy, polecony przez Szklanooką. Zobaczymy, jak zadziała :)
Dziś sporo zdjęć. Lagoona Derianny (jeszcze bez nabłyszczonych ust i oczu) i Spectra w przeuroczym wdzianku.
Zwróćcie na nie uwagę ;)
 |
Dwie Lagoony: po lewej moja, po prawej Derianny - czekają na repaint i wyglądają jak skrzaty |
 |
Lagoona dla Derianny - jeszcze bez glossa na ustach i oczach |
Jestem całkiem zadowolona, ale najważniejsze, że właścicielce podoba się efekt. Strasznie, potwornie mnie to cieszy!
A poniżej Spectra. Czyż nie jest urocza? ;)
Czeka mnie jeszcze repaint mojej lalki, ale dziś już chyba nie mam na to siły. Jak Wam się podobają efekty mojej pracy?